Młoda kobieta oszukana metodą „na niedopłatę”

Cyberprzestępcom nie można odmówić kreatywności – od lat skutecznie oszukują wiele osób, głównie w starszym wieku, choć nie jest to regułą. Niedawno okradziona została młoda kobieta, obywatelka innego kraju, którą oszukano „popularną” metodą praktykowaną przez oszustów – „na niedopłatę”.

Metod oszukiwania za pomocą telefonu jest wiele. Według komunikatów policyjnych, najczęstszą metodą była metoda „na wnuczka”, czy też innego rzekomego członka rodziny, który miał popaść w tarapaty finansowe i tylko interwencja odbiorcy połączenia mogła go uratować. Niestety, jak wiadomo, ten sposób okradania, szczególnie starszych ludzi, bardzo często przynosi profity oszustom.

Pojawiać się zaczęły podobne pomysły: „na policjanta”, „na pracownika banku”, a także – „na niedopłatę”.

Mogłoby się wydawać, że większość osób jest już „uodpornionych” na pomysły przestępców, jednak nadal potrafią nas zaskoczyć, a wtedy wystarczy nieopatrznie kliknąć w podany w wiadomości SMS czy e-mailu link, wpisać login i hasło do konta bankowego, żeby utracić całą jego zawartość.

SMS z… zakładu energetycznego

Taką właśnie wiadomość otrzymała 22-latka z Zimbabwe, która niedawno zgłosiła się do komisariatu policji w Białymstoku, informując o tym, że została oszukana.

Okazało się, że wcześniej odebrała wiadomość, z której wynikało, że musi uregulować niedopłatę na rachunek zakładu energetycznego.

Została poproszona o kliknięcie w link znajdujący się w treści wiadomości i następnie, przy logowaniu, do podania danych autoryzacyjnych.

Oczywiście, jak nietrudno się domyślić, spowodowało to… szybkie wyczyszczenie zawartości konta pokrzywdzonej kobiety. W ten sposób straciła dwa tysiące złotych.

Takie wiadomości nie są rzadkością, rozsyłane są także za pośrednictwem poczty elektronicznej. Niezależnie od tego, czy trafią do nas za pośrednictwem SMS, czy e-maila, zawsze zawierają link do rzekomej strony operatora, banku, zakładu gazowniczego czy energetycznego.

Jeśli nigdy do tej pory nie otrzymywaliśmy takiej korespondencji, nie warto ryzykować i klikać w link, szczególnie, jeśli następuje wyraźna prośba o autoryzację danych.